Zdzisław Beksiński


                                                                    
                                                           
Zdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński
                                                                    
Fotograf, grafik, malarz. Urodzony w 1929 roku w Sanoku, zmarł 21 lutego 2005 roku w Warszawie.

Jako młody artysta zajmował się fotografią, wygrywając szereg konkursów międzynarodowych. Dziś Beksiński jest rzadziej kojarzony z czarno-białymi zdjęciami, jednak to właśnie od nich zaczął swoją karierę. Jego fotografie przedstawiały ludzkie postacie, często w niecodziennych pozach – skulone, jakby zalęknione modelki były owinięte sznurkami, ich ciała były zdeformowane lub tak skadrowane, że było widać tylko ich fragmenty.

Następną formą wyrazu była dla młodego Beksińskiego rzeźba. Była to rzeźba czysto abstrakcyjna, wykonywana głównie z metalu, drutu i blachy. Powstały wówczas reliefy i maski, które można zobaczyć w Muzeum we Wrocławiu. Po pewnym czasie Beksiński przeszedł jednak do następnej formy wyrazu, jaką był rysunek. Jego rysunki były najpierw na pół abstrakcyjne. Potem przeszedł do czystej figuracji o pełnej erotyki, sadyzmu i masochizmu atmosferze. Beksiński w swych rysunkach „pastwił” się nad żywą osobą, deformując jej ciało i ukazując ją często w trakcie kopulacji, związaną i zniewoloną. Bardzo częstym motywem był mały, związany chłopiec, wpatrzony w seks bijącej go szpicrutą półnagiej kobiety. Te rysunki w pruderyjnej Polsce Ludowej nie mogły być pokazywane inaczej niż na specjalnych pokazach dla „wtajemniczonych”. Przez wiele lat potem Beksiński nie rysował i do rysunku powrócił dopiero pod koniec życia.


Około 1964 roku zaczął malować. W połowie lat 60. wskazówek udzielał mu sanocki malarz Tadeusz Turkowski, ponadto Beksiński kontaktował się z innym sanockim malarzem Bronisławem Naczasem. Zdecydowanie zerwał wówczas z awangardą i w pełni oddał się malarstwu fantastycznemu, wizjonerskiemu, figuratywnemu, starannie malowanemu farbą olejną na płycie pilśniowej. Nigdy nie dawał swoim obrazom tytułów, uznając, że każdy widz może je interpretować w dowolny sposób. Pierwszy okres tego malarstwa, pod wpływem mistycyzmu wschodniego, któremu wówczas Beksiński hołdował, był pełen symboli, tajemniczych treści i katastroficznej, pełnej grozy atmosfery. Podczas tworzenia obrazów malarskich stosował jednoczesne słuchanie muzyki.

W latach 1957-1960 był członkiem nieformalnej grupy fotograficznej wraz ze Jerzym Lewczyńskim i Bronisławem Schlabsem. Ich twórczość była próbą włączenia się do ruchu fotografii subiektywnej Otto Steinerta.

                                                          
Zdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński, Bez tytułu, 1975
Pierwszym poważnym sukcesem wystawienniczym była dla Beksińskiego wystawa jego trzydziestu kilku obrazów o tematyce czysto fantastycznej, zorganizowana w 1964 roku w Warszawie przez krytyka Janusza Boguckiego. O ile awangardowa krytyka odwróciła się wówczas od Beksińskiego raz na zawsze, uważając go za renegata, o tyle publiczność dobrze przyjęła wystawę. Sprzedał na niej wszystkie wystawione obrazy. Po wielu staraniach i perturbacjach, w 1977 przeprowadził się wraz z rodziną do Warszawy (zameldowany 28 marca tego roku, ciesząc się coraz większym uznaniem publiczności i spotykając się z coraz bardziej zaciętą krytyką dawnych sprzymierzeńców. W czasie mieszkania w Sanoku oraz po przeprowadzce do Warszawy, współpracowała z nim i pomagała w jego działalności Maria Turlejska.

W latach 80. XX w. związał się z miłośnikiem jego sztuki i kolekcjonerem, adwokatem i profesorem uniwersytetu, Piotrem Dmochowskim, zamieszkałym w Paryżu. Ten zorganizował mu szereg wystaw we Francji, Belgii, Niemczech i Japonii. Od 1989 do 1996 istniała też w Paryżu autorska galeria Beksińskiego o nazwie „Galerie Dmochowski – Musée galerie de Beksinski”. Przez pewien czas na początku lat 90. XX w. istniała jego stała wystawa w prywatnym muzeum sztuki europejskich krajów wschodnich, w Osace (Japonia). Muzeum to już nie istnieje, ale nadal w Japonii znajduje się około 70 obrazów Beksińskiego, które były tam wystawiane.

W swej twórczości z lat 90. Beksiński coraz bardziej oddalał się od fantastyki, tajemniczych treści, pełnej grozy atmosfery, którymi były przepełnione jego obrazy z okresu „fantastycznego”, który też sam określał jako „barokowy”. Coraz bardziej pracował nad formą, uważając, że mimo iż pozostaje nadal wierny figuracji, to powinien znów malować tak, jak to robił we wczesnej młodości, to znaczy z jedynym tylko celem do osiągnięcia: poprawnie, harmonijnie, w określonym porządku zamalować pewną wyznaczoną ramami płaszczyznę, tak jak to określał Malewicz. Ten okres swojej twórczości Beksiński nazywał „gotyckim”.
                                                                    
Zdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński ,, Przedsionek śmierci''1970 r.
Po 2000 roku, nie zaprzestając jednocześnie malować i rysować, zaczął Beksiński tworzyć swoje kompozycje na komputerze i przy pomocy fotokopiarki.
Zdzisław Beksiński jako artysta nie poddawał się żadnym konwencjom. Nie nadawał swoim obrazom tytułów, pozostawiając to odbiorcom. Wierzył, że każdy inaczej postrzega świat i może zupełnie inaczej zrozumieć jego dzieła, więc w żaden sposób nie chciał niczego sugerować. Płótno, znane pod nazwą „Pełzająca śmierć„, wywołuje wiele emocji i cały czas pozostaje aktualne. Motywem przewodnim jest bowiem śmierć, która skrada się po cichu niczym pająk. Właśnie w taki sposób jawiła się w oczach malarza – śmierć przychodzi niespodziewanie i niszczy wszystko co napotka na swojej drodze.

Obrazy Beksińskiego dotyczyły samotności i nieuchronności śmierci. Często też malarz przedstawiał wizję Armagedonu. Ta też jest w przypadku „Pełzającej śmierci”. Koniec świata jawi się w mrocznych, brązowo-krwawych barwach. A śmierć zbiera swoje żniwo, po czym niepostrzeżenie znika z pola bitwy. Palące się w tle miasto oznacza, że śmierć znowu zwyciężyła. Nikt nie przetrwał. Śmierć może przybierać różne kształty, może przypominać człowieka, zwierzę lub pająka. Na obrazie Zdzisława Beksińskiego jest przerażającym stworzeniem, które na przykurczonych kończynach opuszcza zrujnowany teren. Zamiast twarzy widać bandaż, przez który przebija plama krwi. Zamiast tułowia jest owłosiony odwłok, podobny do tego, jakie mają śmiercionośne pająki, a one zawsze uciekną przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Tak samo jak śmierć, która także zdąży się schronić się przed ogniem.
                                                                 
Zdzisław Beksiński
Zbigniew Beksiński, Bez tytułu,1973r.

Obraz Beksińskiego jest jednym z najbardziej przerażających współczesnych dzieł polskiego malarstwa. Przenika przez nie cierpienie, gniew i rezygnacja. Artysta wie, że nie jest w stanie zmienić swojego losu. Pozostaje mu tylko ból i świadomość, że śmierć przyjdzie także po niego. „Pełzająca śmierć” może być obrazem uniwersalnym, przedstawiającym świat po wojnie, apokalipsie lub katastrofie. Mogą to być także najczarniejsze myśli każdego człowieka, które krążą po umyśle, poszukają ujścia. Każdy bowiem boryka się z własnymi demonami, które mogą jawić się zupełnie inaczej. Pewne jest, że przyprawiają o strach, ale są niezbędne przy walce z cierpieniem, które jest elementem ludzkiego życia.
Patrząc na obrazy Beksińskiego nie sposób oprzeć się doszukiwania jakiejś symboliki, mimo że sam artysta, jak twierdzi, jej nie znosi. Dla niego morze jest morzem, a krzyż jest krzyżem. Zwłaszcza ten ostatni przedmiot pojawia się bardzo często w jego pracach. Jest on w naszym kręgu kulturowym powszechnie znanym symbolem, który każdy kojarzy i odbiera jednakowo. Jednak malarz przedstawia ten symbol w specyficzny, charakterystyczny dla swojej twórczości sposób - odrealnia go. Zarówno krzyż, jak i ukrzyżowany, podlegają procesowi rozkładu i sile czasu. Zatem są one przedstawione przeważnie na szarym, przygnębiającym tle, wyrastające ze skał, stojące na pustej rozległej powierzchni, czasem rozmyte lub rozmywające się, będące tylko cieniem. Zajmują centralne miejsce, dominując nad otoczeniem. Sama postać ukrzyżowana jest zaledwie pozostałościami człowieka, truchłem z samym korpusem, wiszącym na wysuszonych rękach. Bywa też, że jest tylko workiem kości trudnym do identyfikacji. Zmierza to do nadania anonimowości temu, który kiedyś był istotą ludzką, do ukazania, że w akcie śmierci nie ma nic boskiego. Autor
chciał, aby obserwujący nie przypisywał temu co widzi wymuszonej ideologii, zależało mu natomiast na wywołaniu szoku, estetycznego wstrząsu. Twierdził: „Ważne jest to, co ukazuje się naszej duszy, a nie to, co widzą nasze oczy”. Tym co między innymi przyciąga w jego twórczości jest silny ładunek dramatyzmu spotęgowany nieraz cynizmem. 
                                                           
Zdzisław Beksiński, OCZEKIWANIE, 1971
Zdzisław Beksiński,, Oczekiwanie'' 1971r.

                 Pisząc o twórczości Beksińskiego należy wspomnieć o jego współpracy z Piotrem Dmochowskim oraz o wystawach, które przyczyniły się do poszerzenia kręgu odbiorców również za granicą. Dobrym początkiem była wystawa z 1964 roku zorganizowana przez Boguckiego w Starej Pomarańczarni w Warszawie, a także późniejsze wystawy z roku 1968 w Poznaniu, Katowicach i Łodzi. Urządził również w 1972 wystawę w Galerii Współczesnej w stolicy. Ze względu na wprowadzenie w kraju stanu wojennego bogaci turyści, będący nabywcami jego prac przestali podróżować do Polski. Skutkiem był zastój na rynku sztuki, a więc utrata źródła zarobków. Umowa zawarta na 30 lat w 1984 roku przewidywała wyłączność sprzedaży obrazów artysty przez Dmochowskiego, przy czym z namalowanych w ciągu roku obrazów zachować mógł on 5, nie posiadał jednak prawa do ich sprzedaży. Twórczość Beksińskiego można było podziwiać na wystawach w Cannes, Paryżu i Antwerpii, prezentowano ją również w Galerii Valmay, Galerii Sztuki UNESCO, na wystawie w Monachium oraz w Instytucie Polskim, Galerii Quantum. Utworzona została również przez Dmochowskich Galeria Beksińskiego przy ulicy Quincampoix w Paryżu. Istnieje także stała wystawa mu poświęcona w Osace. Sam malarz, wbrew staraniom drugiej strony, która zawarła umowę, bardziej był zainteresowany regularnym zarobkiem niż rozgłosem i sławą, jaką miały przynieść zabiegi wykonywane wokół jego osoby. Nie podobało mu się, że to, co robił było wiązane z wpływem na jego świadomość takich wydarzeń jak zabory, II wojna światowa oraz miejsc jak Auschwitz -Birkenau. Umowę zawartą w 1984 roku artysta zerwał na początku lat 90.


                                                                           
Zdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński Bez tytułu, 1985 r.
Nowe możliwości stworzyła dla niego grafika komputerowa, którą zajął się w 1998 roku. W swojej pracy wykorzystywał elementy ze świata nas otaczającego takie jak niebo czy chmury, ale także mur, dłonie, czy twarze starych ludzi. Mamy, więc wiekowe budynki, mauzolea nad którymi rozlewają i rozpinają się niczym pajęczyna gałęzie drzewa. Ale także widmowe gmachy, które są przenikane przez chmury, stanowiąc element nie z tego świata. Sprawiają wrażenie nawiedzonych, ale i magicznych.
 Cały dorobek twórczości Beksińskiego jest w rzeczy samej niezwykły. Wśród licznych odbiorców spotykamy skrajne opinie. Dla jednych jest ona wyrazem geniuszu, dla innych przejawem kiczu i brzydoty. Niezależnie jednak po której stronie byśmy stanęli, przyznać trzeba, iż ma ona w sobie pewien fenomen. Bez wątpienia wyjątkowe jest to, że przedstawione nam zostały obrazy podświadomości, fotografie snów. Niejednokrotnie przepełnia je groza, mroczność, tragizm, wszechobecna jest śmierć, zniszczenie i destrukcja, które mogą być odzwierciedleniem stanu moralnego i duchowego człowieka. Charakterystyczna dla tej twórczości jest atmosfera mistycyzmu i wizyjności, która głęboko przenika prace artysty. Odbiorca patrząc na nie odczuwa wstrząs i niepokój. Perfekcyjnie ukazane zostały postacie i sceny surrealistyczne, ale również wielopłaszczyznowy świat i pejzaże, w których zostały one umieszczone. W swoich pracach poruszał problematykę mechanizmu umysłu, wpływu bodźców zewnętrznych na człowieka, relacji międzyludzkich oraz ukrytych bądź nieznanych znaczeń przedmiotów i sytuacji. Dodatkowo nasza wyobraźnia zostaje pobudzona przez aurę tajemniczości, zaczynamy się zastanawiać jaki jest ukryty sens tego, co właśnie ujrzeliśmy. Sam Zdzisław Beksiński twierdził jednak „ja nic nie chce powiedzieć, ani niczego przekazywać. Maluję to, co przychodzi mi do głowy.” Każdy ma inną psychikę, to też każdy inaczej reaguje na to, co zobaczył. Był zdania, że sztuka ma oddziaływać na człowieka, wzbudzać w nim emocje, poruszać. Chciał, abyśmy zanurzyli się we własnych odczuciach, mrocznych metafizycznych wizjach przedstawionych przez niego, a nie odczytywali symbolikę, której według niego tam wcale nie ma.

                                                                        
Zdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński , Bez tytułu, 1974 r.
Zdzisław Beksiński był wybitnym artystą, jego sztuka budzi fascynację, ale i szok, z pewnością przenika do naszej podświadomości pozostawiając tam trwały ślad.